Chciałabym wyłapywać okruszki powietrza
Dziewicze, bez ingerencji choćby karuzeli
Węgla z nosa.
Chciałabym czuć
Woń kalendarza kiedy zaczyna się
Piąty miesiąc
Jego rocznego, błogosławionego stanu.
Chciałabym wiedzieć, że nie ma życia we Wszechświecie
Poza tym
Które czuję pod sobą
Obok i przede mną.
Chciałabym obracać codzienność
Jak kulę pełną sztucznego śniegu
Z dodatkiem blasku
Które wydobyć może tylko
Gramofon fal mózgowych.
Chciałabym poczuć osiem sfer niebieskich
Ten ład i porządek
W chaosie ziemniaków
Zmieszanych z burakami.
I nie wiesz już czy jesteś z prochu i w proch
Się obrócisz
Czy z burakami stracisz wartość
Swoich korzonków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz